Blog

Na t(r)opie rozwoju

Samotność szefa

Ostracyzm – praktyka polityczna w starożytnej Grecji polegająca na tajnym głosowaniu, gdzie wolni obywatele typowali osoby podejrzane o dążenie do tyranii, w konsekwencji czego te osoby musiały opuścić miasto na okres kilku lat. Mówiąc bardziej po ludzku, a nie po historycznemu, były skazywane na realną samotność, bo tak uznał ogół społeczności.  

Nim się jednak zorientowaliśmy, minęło ponad 2500 lat, a my dalej wspomniany ostracyzm uprawiamy i to całkiem w niezłym stylu. Oczywiście trochę ewaluował, ale jak tak sobie patrzę na różne organizacje, to wręcz bym powiedział, że nawet przeżywa fazę renesansu.

A myślę tu o menedżerach. Szefach, którzy niczym Juliusz Cezar przekroczyli Rubikon, aby spełnić swoje marzenie i… zarządzać. No i się mleko wylało. Bo bardzo szybko taki menedżer orientuje się, że to nie tylko wylanie mleka, ale wdepnięcie w niezłe gówno. Bo już nic nie będzie takie samo. Nie da się od-widzieć, od-słyszeć, zapomnieć. I nie to, że teraz to będę udowadniał, że bycie menedżerem to do d…y droga. Co to, to nie.  Jednak przyznaję, że jest to szlak pełen zagrożeń, pokus, zmyłek. A jedną z nich jest… SAMOTNOŚĆ.

I teraz zrobi się poważniej. Bo i temat dzisiaj poważny. Bo siedzi nasz menedżer w swoim szklanym akwarium i wie, że sojuszników to on nie ma. Bo w którą stronę się nie obróci, to jednak nie ma z kim pogadać. Bo jak pójdzie powiedzieć co go boli do zespołu, to na bank znajdą się tacy, co powiedzą – my chcemy silnego szefa, co to tylko „wali na rozwiązania, a nie się tu rozkleja”. Myśli więc nasz menedżer – „pogadać z szefem?”. I tu dochodzi do wniosku, że ten to dopiero oczekuje działań, a nie chwil słabości. Szczególnie, że ostatnia intymna rozmowa i tak skończyła się na cyfrach z kompletnym olaniem spójności i wartości.  I odpuszcza. A wzrok coraz częściej zawiesza się gdzieś w refleksach szyby pokoju i krąży uporczywie myśl „ku..a co ja tutaj robię?”.

A ten tydzień jest nad wyraz trudny. Bo szefostwo wprowadza ciężkiego kalibru informacje i  powierza menedżerowi misję uzbrojenia torped z informacjami z którymi musi iść do zespołu. Jest więc nasz menedżer jak prawdziwa torpedownia. Uzbrojony. Tyle, że on woli być jak filtr w ekspresie z kawą – dawać ludziom wiadomości przefiltrowane, podane ze smakiem. A oni i tak zobaczą co chcą i przeprowadzą proces ostracyzmu. Bo pamiętaj menedżerze, ty jesteś po drugiej stronie Rubikonu i swoją osobą firmujesz organizację. Taka Twoja rola.

Proces ostracyzmu jest jednak znacznie dłuższy. Bo przecież wchodzisz do kuchni firmowej i słyszysz jak kończy się nagle rozmowa na temat wieczornego wyjścia na piwo. Ludzie chcą odreagować wiadomości, przegadać je, wyluzować się. A ty do tego obrazka im już nie pasujesz. Wyrok zapadł – „jesteś wykluczony”.

Dlatego też samotność szefa trzeba oswoić. Tak to już jest. Jednak nie oznacza to, że masz się poddać. Bo ostracyzm nie oznacza, że jesteś do dupy szefem. Oznacza, że jesteś po prostu szefem. Z definicji więc jak pisałem – jesteś po drugiej stronie Rubikonu.  

To co jednak możesz jeszcze zrobić to:

  • Dbaj o swój zespół – słuchaj ich, nie lekceważ tego co mówią, nie wchodź w gry, dbaj o nich.
  • Bądź transparentnie wprost – jeśli coś Tobie nie gra – nazywaj to. Miękko do ludzi, twardo do sytuacji.
  • Znajdź mentora – czasami to bardzo pomaga. To może być inny menedżer, ktoś kto pracuje w podobnym miejscu, strukturze z podobną odpowiedzialnością. Możesz też poszukać do własnego wsparcia i rozwoju coacha. Bywam czasem bardzo zdziwiony, gdy słyszę „dziękuje, że mnie wysłuchałeś. Tego potrzebowałem. Wreszcie do kogoś mogłem to powiedzieć nie bojąc się ocen”.  
  • Nie szukaj innej pracy – będzie podobnie. To Ty sam z sobą masz do odrobienia pracę domową.

Samotność szefa, ta decyzyjna, emocjonalna, towarzyska to  coś czego w pełni nie unikniesz. Bo szef to nie tytuł z wizytówki tylko ciężki zapierd..l, sukcesy, porażki, efekty, brak efektów, nerwy, chwile radości, ostracyzm, odpowiedzialność  i czasami związana z tym wspomniana już samotność.  

Jednak warto, bo niewiele jest piękniejszych rzeczy niż patrzenie, jak zespół osiąga swoje sukcesy. Tego Tobie życzę.

Do kolejnego przeczytania

Paweł 

Udostępnij: