Blog

Na t(r)opie rozwoju

Moja Polska, co to w lustrze własnych przywar się przegląda

Z reguły podczas prowadzenia szkoleń, coachingów, spotkań biznesowych trzymam się z daleka od polityki. Jednak dzisiaj jest wyjątkowy dzień. Jedno z moim ulubionych świąt. 11 listopada – Święto Niepodległości.
Dzień, który kojarzy mi się tylko z Polską. Wszak to nie tylko rocznica odzyskania niepodległości przez Polskę po 123 latach zaborów.
To również piękne święto marcińskie – polska gęsina, rogale świętomarcińskie. I te piosenki żołnierskie, niepodległościowe, patriotyczne. Uwielbiam ten klimat. Nawet jak dzisiaj nie mogę tego święta obchodzić, tak jakbym chciał, nie zmienia to faktu, że swoją tradycję chcę pielęgnować.

Polska – jej historia, tradycja i kołtuństwo
Piszę dlatego, że nie wszystko mi się podoba co się dzieje obecnie w Polsce i na świecie. W Stanach Zjednoczonych zamieszki po zwycięstwie Donalda Trumpa w wyścigu o fotel 45 prezydenta. W Polsce wielkie święto, gdzie w samej Warszawie 3 równoległe marsze, które pewnie wczesnym popołudniem zamienią się w zamieszki. 
Bo Polska jest bardzo skłócona i skołtuniona. Niestety.
W sumie nie powinno mnie to dziwić bo przecież to nic nowego. Wystarczy przypomnieć sobie czasy Rzeczpospolitej szlacheckiej – rokosze, rapty, stronnictwa polityczne, Siciński z liberum veto. 
A Polska podczas rozbiorów? Podobnie – podzielona na stronnictwa, które bardziej ze sobą niż z wrogiem Ojczyzny walczyły. 
A polskie podziemnie w II wojnie światowej? Kilkadziesiąt różnych związków, które tylko pozornie się dogadywały tworząc Armię Krajową.
Niestety, to już chyba nasza przypadłość narodowa. Kłócić się, spierać i cierpieć. Bo taka jest ta nasza Polska. I taką ją kochamy. Bo cudownie zobrazował to kiedyś profesor Bartoszewski mówiąc „kocham moich rodaków, choć doprowadzają mnie do cholery”.


Polska lustrem nas
To jaka jest Polska jest odbiciem tego jacy jesteśmy my. A mamy kilka swoich przywar:

  • cudownie doradzamy – bo przecież wiemy prawie wszystko. Może nie najlepiej, ale prawie najlepiej. Tyle przeżyliśmy, tyle doświadczyliśmy. Doradzamy we wszystkim – finansach, polityce, a przede wszystkim w leczeniu. Tak, świetnie leczymy. Przecież nikt nie wie lepiej od Polaka jak dawkować leki i co na co pomaga.  
  • Uwielbiamy narzekać – oooooczywiście, że tak. Wystarczy iść w kolejkę do lekarza lub gdziekolwiek gdzie są ludzie. Zima zbyt zimna, lato zbyt gorące. Te potworne susze, te wylewające rzeki, zawsze nie ta władza przy korycie i ta bieda w kraju.
  • Cierpienie mamy w genach – a dlaczego miało by być inaczej skoro mieliśmy Krzyżaków, Moskali, Prusaków, zabory, okupantów, komuchów, Unię Europejską. Przecież mickiewiczowski „mesjasz narodów” zobowiązuje. Więc cierpimy, czasem bardziej, czasem oficjalnie, czasem w zaciszu domowych strzech, ale cierpimy. Godnie, mniej godnie, ale po polsku.
  • Jesteśmy głupio pracowici – tak głupio. Bo jak inaczej nazwać, że „zasuwamy” od świtu do nocy, siedem dni w tygodniu przez okrągły rok. Ze statystyk unijnych możemy być dumni. Tylko w imię czego? I czemu bez umiaru? Czemu kosztem bliskich?

Bądźmy dalej sympatyczni, a nie nabzdyczeni i zakompleksieni
Kocham moją Polskę. Z całego serducha. Tak samo kocham nas ludzi. Bo nie ma nic cudowniejszego niż człowiek. I dlatego o tym piszę – abyśmy codziennie podejmowali wyzwanie pracy nad sobą. Bo może:

  • zamiast doradzać – słuchajmy innych
  • zamiast narzekać – szukajmy rozwiązań i możliwości
  • zamiast narodowo cierpieć – cieszmy się tym cudownym dniem i każdym kolejnym
  • zamiast „zarzynać się” w pracy – pracujmy efektywniej tak aby znaleźć czas na to o czym marzymy

Puentując ten wpis zacytuję jeszcze raz swojego ukochanego profesora:  
Być i mieć to nie jest sprzeczność. Ma się to, czym się jest. Polska jest jak ta dziewczyna – piękna dla nas, ale dla innych – tak sobie. I nie jest posażna. Ale jest sympatyczna. Bądźmy dalej sympatyczni, a nie nabzdyczeni i zakompleksieni”.

Do kolejnego przeczytania.
Paweł.

Udostępnij: