Blog

Na t(r)opie rozwoju

Czelendżowanie

CZELLENDŻOWANIE  (od ang. challenge, ale jednocześnie z korytarzy Mordoru korporacyjnego) – zjawisko cyklicznie ogarniające gatunek ludzki na fali emocji związanych ze zmianą daty rocznej w zegarku. 

Obserwując, a właściwie słuchając ludzi oraz czytając ich wpisy w przestrzeni medialnej odnosi się wrażenie silnej potrzeby zmiany przynajmniej połowy swojego życia. Lecą więc teksty o swoich byłych i bieżących partnerach, szefach, pracy, dietach, sporcie oraz marzeniach do spełnienia.  

Im więcej we krwi C2-H5-OH tym więcej płynie z ludzi deklaracji różnej treści 🙂 

Część Czellendżerów odwala taki numer, że zapisuje to w excelu, inni w notesie, a najtwardsi z wszystkich nawet na kartce, którą szczelnie zamkną w kopercie i otworzą w następną sylwestrową noc, żeby przekonać się, że są mega konsekwentni w „nie-do-wożeniu” celów. 

Mniej więcej około 3 stycznia część czellendżerów zrozumie, że nie ma szans na wygraną w tym postanowieniowym Squid Game i odpuści, co oznacza, że wyłączą się ich aktywności. Co istotne z każdym kolejnym dniem aktywności innych będą również gasnąć jak świeczki na deszczu. Zostaną tylko nieliczni, którzy potrzebę sukcesu uwiecznią magicznym postem na koniec roku „gdzie ja nie byłem, czego nie zrobiłem”. I absolutnie nie mówię, że to jest złe. Każdy czellendżer robi to co chce. Szczególnie, jeśli ma taką potrzebę społecznego rozpoznania.

Dlaczego o tym piszę? Bo jak wiesz szkolę głównie handlowców i ich szefów. I takich zespołów handlowych, co to się czellendżują co rok też sporo widziałem. Niestety tak jak w życiu osobistym, widziałem też sporo zespołów, gdzie wszystko wracało „do normy przed-czellendżingowej” już około połowy stycznia. Zatem, abyś nie skończyła czy też skończył w Squid Game Swojego Stycznia „wrzuć sobie na kark” cele normalne, tak normalne, że ho-ho. Olej wielkie czyny, bo te jak pokazuje historia rodzą się z małych i wręcz prozaicznych działań.

Więc jeśli w tym roku zrobisz porządek z CRM-em to i tak jest to cel „w pytę”.

Jeśli wymyślisz sobie pomysł na pozyskanie jakiegoś klienta czy dwóch, to dalej jest cel „w pytę”.

Jeśli zrobisz porządek w swoim komputerze lub na dysku to dalej jest cel „w pytę”.

Jeśli to zrobisz i napiszesz w swoim sekretnym miejscu „zrobiłem to” to osiągnąłeś swój cel, taki pierwszy, który daje Ci przepustkę do zagrania dalej. 

I wtedy postaw sobie dopiero kolejny. 

Bo będziesz mega nakręcony tym co zrobiłeś. Zbyt duża ilość celów na start to utopia – przecież to wiesz, bo masz doświadczenia z lat poprzednich. Tu warto podpatrywać zawodowych sportowców – oni wiedzą, że w roku planują jeden główny cel – reszta to małe kroki, które do tego prowadzą, ale to na nich właśnie się koncentrują.

To tyle. Więc zamiast zdrowia i spokoju (chociaż to też jest bardzo ważne) życzę Ci na ten 2022 rok realizacji TPMC  czyli Twojego Pierwszego Małego Celu. 

I zapisuj. 

Bo wiesz, listę trzeba „opublikować” na koniec roku – przed sobą. A to wymaga odwagi. Cholernej odwagi.

Paweł 

foto: toruńska Galeria Rusz (polecam !!!) 

Udostępnij: